sobota, 28 marca 2015

Rozdział III

                - Dziewczyny pobudka - mama weszła do mojego pokoju. Zaspana podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Dziewczyny jeszcze spały.
                - Już wstajemy - powiedziałam lekko zaspanym głosem.
                - Kanapki macie na stole - mama powiedziała uśmiechając się do mnie.
                - Dzięki mamo. Jak w pracy?
                - Ciężka noc, niestety jak zwykle - widziałam, że mama jest bardzo zmęczona - idę się położyć, jeżeli możecie nie hałasujcie.
                - Dobrze mamo, dobranoc - uśmiechnęłam się, a mama zamknęła za sobą drzwi wychodząc.
Skyler leżała najbliżej mnie. Lekko ją szturchnęłam, ale ona nie zareagowała. Ponowiłam próbę, zwiększając nieco siłę. Zadziałało, Sky podskoczyła lekko zdezorientowana.
                - Co jest? - zapytała zaspanym głosem Sky.
                - Pobudka - powiedziałam radosnym głosem, żeby lekko ją zdenerwować. - Wstawaj trzeba obudzić dziewczyny, śniadanie gotowe.
                - Ej Ave - Sky chyba sobie coś przypomniała.
                - Tak... - nie byłam pewna o co chodzi.
                - Nie zapominaj co nam wczoraj obiecałaś - wiedziałam, że Skyler się już rozbudziła i już nie odpuści, nigdy nie odpuszcza.
                - Nie zapominam spokojnie, ale teraz pomóż mi obudzić dziewczyny.
                - Spokojnie to nie jest takie trudne - Sky uśmiechnęła się do mnie. - Pobudka!
                - Ciszej, moja mama już jest i się dopiero położyła.
                - Sorki - Sky popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem, ale jej metoda zadziałała. Wszystkie się podniosły prawie w jednocześnie. - Dziewczyny pora wstawać - Sky powtórzyła jednak znacznie ciszej.
                - Już spokojnie, wstajemy - Judite powiedziała mocno zaspanym głosem. Wszystkie powoli się podnosiły i zaczęły sprzątać swoje śpiwory.
                - Dobra chodźcie na śniadanie, posprzątamy potem. Mama zrobiła kanapki.
                - Ok - Nora powiedziała z entuzjazmem.
Poszłyśmy do kuchni bez ociągania się. Wszystkie byłyśmy bardzo głodne. Wzięłam kanapki z blatu i postawiłam na stole, przy którym już siedziały dziewczyny i wstawiłam wodę na herbatę.
                - Dobra teraz opowiadaj - Sky nie dawała za wygraną.
                - O czym ma opowiadać? - Ruby spytała zdziwiona sięgając po jedną z kanapek.
                - O tajemniczym chłopaku od łyżew - zaśmiała się Abby.
                - A no tak nie dokończyłaś wczoraj - Ruby uśmiechnęła się do mnie.
                - Poczekajcie zrobię herbatę, czy ktoś preferuje kawę?
                - Ja poproszę, tylko rozpuszczalną - Sky powiedziała podnosząc rękę i uśmiechając się do mnie.
                - Ok. Reszta herbatę?
                - Tak - otrzymałam jednogłośną odpowiedź.
                - Dobra to jak już wiecie, miałam mały problem z moją łyżwą - zaczęłam opowiadać zalewając herbatę. - Otrzymałam pomoc od chłopaka o imieniu Stiles, którego wcześniej nie widziałam w naszym mieście, niestety więcej też nie zobaczyłam - postawiłam filiżanki na stole.
                - Poczekaj powiedz wszystko po kolei. Dlaczego go więcej nie zobaczyłaś? - Sky była lekko zdziwiona.
                - Zostawiłam mu swój numer, ponieważ zaproponował mi naukę jazdy na łyżwach następnego dnia.
                - Tak od razu? Ty to masz szczęście - zaśmiała się Abby.
                - Tak mam niestety nie trwa ono długo - odparłam smutno.
                - Dlaczego? - Judite zapytała z pełnymi ustami.
                - Niestety nie pojawił się już następnego dnia, a ja nie miałam nawet jak się z nim skontaktować.
                - Nie napisał do ciebie? - zapytała się Ruby.
                - Niestety, ale nie oszukujmy się, kto by chciał się ze mną spotkać drugi raz? - powiedziałam lekko zrezygnowana.
                - Ja - prawie chórem wszystkie mi odpowiedziały, kochałam je za to. Zawsze potrafiły mnie pocieszyć w każdej sytuacji.
                - Oj Ave nie martw się, może mu coś wypadło i się jeszcze odezwie - Nora próbowała mnie pocieszyć.
                - Może tak, pewnie niepotrzebnie się martwię.
                - Dobra trzeba zmienić temat, bo macie strasznie ponure miny - Judite zawsze była najbardziej kręconą osobą z nas wszystkich i z nią nigdy nie można się nudzić - co zakładacie na piątkową imprezę?
                - O właśnie macie jakiś pomysł - Ruby też spodobała się zmiana z ponurego tematu na temat ciuchów.
                - Myślałam o małej czarnej - Sky powiedziała popijając kawę.
                - Ja chyba założę czarne spodnie i koszulę - Abby nie była zwolenniczką sukienek.
                - Mam pomysł - widziałam, że Judite wpadła na coś ciekawego, ponieważ jej oczy zaświeciły się - jutro zakupy po szkole. Co wy na to?
                - Mi pasuje - Sky odpowiedziała z entuzjazmem.
                - Też w to wchodzę, jutro nie mam żadnych planów - Nora powiedziała odstawiając kubek z herbatą na stół.
                - Ja nie mogę - w trakcie roku szkolnego niestety mam za dużo zajęć dodatkowych. - Mam jutro muzyczną.
                - Nie możesz raz nie iść? - Sky próbowała mnie przekonać.
                - Zobaczymy, jutro w szkole wam powiem. Postaram się coś przesunąć.
                - Uhu, dobra dziewczyny zmywamy i idziemy sprzątać na górze - Judite poderwała się do góry odstawiając swój talerz i kubek do zlewu.
                - Dziewczyny zostawcie ja później pozmywam - wszystkie wstawiły naczynia do zlewu i poszłyśmy na górę.
Każda chwyciła się za swój śpiwór i zaczęła go składać. Po kilku minutach uwinęłyśmy się z nimi. Poszło nam naprawdę sprawnie, ponieważ miałyśmy już dużą wprawę. Często nocowałyśmy u którejś z nas.
                - Judite idziesz na piechotę?
                - Nie, Ruby tata po mnie przyjeżdża. Jak chcesz to możemy cię odwieźć.
                - Ok. Zabrałabym się z wami, bo moja mama jest dzisiaj jeszcze w pracy.
                - A po was ktoś przyjeżdża? - zawsze przeważnie jeden albo dwóch rodziców nas odwoziło po naszych spotkaniach, ponieważ mieszkałyśmy w różnych częściach miasta, a nie przepadałyśmy za włóczeniem się autobusami.
                - Po mnie chyba mama przyjedzie. Abby i Nora mogą jechać ze mną, jeżeli chcą - powiedziała Skyler, odwracając się w ich stronę.
                - Mi pasuje, nie chce mi się czekać na autobus - Nora odpowiedziała zadowolona.
                - Ja też mogę, jeżeli nie będzie problemu - powiedziała Abby.
                - Ok to już dzwonię do mamy.
                - Mój tata już jest na dole - powiedziała Judite.
                - Dzięki dziewczyny, że wpadłyście.
                - Spoko. Polecamy się na przyszłość - zaśmiała się Judite.
                - To widzimy się jutro w szkole - powiedziała Ruby i wszystkie zeszłyśmy na dół.
                Dziewczyny sprawnie się ubrały i po paru chwilach zostałam sama w korytarzu. Poszłam do kuchni pozmywać po śniadaniu i posprzątać bałagan, który zostawiłyśmy. Nie zajęło mi to długo, więc po tym udałam się do swojego pokoju. Miałam ochotę pograć trochę na perkusji, ale wiedziałam, że mama nie była by teraz zachwycona, nie chciałam jej budzić. Wzięłam książkę i rozsiadłam się w fotelu. Reszta niedzieli zleciała mi na odrabianiu lekcji i czytaniu książki.

                Usłyszałam mój budzik i byłam bardzo zła, ponieważ wyrwał mnie z bardzo ciekawego snu, ale dlaczego był tam chłopak od pizzy? Oj spokojnie to tylko sen, nie ma co sobie głowy zawracać.

                Nie miałam ochoty wstawać i iść do szkoły po tak długim weekendzie, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Mama nie pozwoliła by mi zostać w domu, więc musiałam się podnieść z łóżka i iść do łazienki. Mój pies czekał na mnie przy moich kapciach, dając znać, że bardzo musi wyjść na dwór. Ubrałam się szybko i wyszłam z Gabi na mały spacer.
                Po powrocie zjadłam jakieś śniadanie mijając się z Madi w kuchni. Wybiegłam na autobus pełna nadziej, że tym razem się nie spóźnię. Na przystanek dobiegłam w ostatniej chwili. Złapałam odpowiedni autobus i tuż przed dzwonkiem byłam pod budynkiem szkoły.
                Snowbridge Hills High School to szkoła o długoletniej tradycji. Budynek sięga czasów Pierwszej Wojny Światowej, pomimo to ma znakomicie wyposażone pracownie i bardzo dobrze wykwalifikowaną kadrę pedagogiczną. Oczywiście zdarzają  się pewne wyjątki, ale to chyba jak w każdej szkole.
Wchodząc do szkoły wpadłam na Sky. Na pierwszej lekcji miałyśmy biologię.
                - Cześć. Poczekaj na mnie skoczę tylko do szatni zostawić kurtkę.
                - Ok tylko się pośpiesz, już był dzwonek.
                Po kilku chwilach byłyśmy już na pierwszym piętrze pod salą biologiczną. Dziewczyny już były w środku. Ruby zajęła nam przedostatnią ławkę, tuż za Norą i Judite. Pani profesor przyszła tuż za nami. Kazała zająć wszystkim miejsca i zaczęła sprawdzać listę obecności.
                Bardzo lubiłam lekcje biologii z panią profesor Nelson. Nigdy nie można się na nich nudzić. W zeszłym tygodniu przeprowadzaliśmy sekcje narządów zwierząt. Miałyśmy przy tym duży ubaw. Kroiłyśmy oko i serce krowy. Mam nadzieje, że takie lekcje się jeszcze powtórzą.
                Dzisiejsza lekcja zleciała mi bardzo szybko, ponieważ rozmawialiśmy o genetyce. Lubiłam te tematy. Niestety biologia to jedyny ciekawy przedmiot na dzisiaj.
                Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy zaczęli wychodzić z klasy. Sky kiwnęła na mnie głową, abym na nią zaczekała.
                - Poczekaj - Skyler przepychała się między ławkami.
                - Ok. Co teraz mamy?
                - Wydaje mi się, że język angielski. Idziesz zostawić torbę?
                - Tak, nie zdążyłam dzisiaj iść przed lekcją.
                Udałyśmy się na parter, tuż obok hali gimnastycznej. Miałyśmy szafki tuż nad sobą. Na szczęście moja była na górze i nie musiałam się codziennie do niej zginać. Sky niestety nie miała takiej wygody.
                - Przesuniesz się troszeczkę? - Sky próbowała tworzyć swoją szafkę.
                - Oczywiście - przesunęłam się lekko w prawo i wpisałam swój kod do szafki.
                - Aa! - Sky kopnęła swoją szafkę.
                - Spokojnie poczekaj pomogę ci - jej szafka zacina się od miesiąca. Zgłaszała to już woźnemu, ale niestety on nic sobie z tego nie robi.
                - Znowu to samo - Sky już lekko zrezygnowana rzuciła torbę na podłogę.
                - Zobacz już prawie - powiedziałam siłując się z szafką - gotowe.
                - Dzięki, mam już jej dość. Tylko moja musi się tak zacinać.
                Szafka na szczęście się otworzyła i Sky mogła zostawić tam swoją torbę. Moja otworzyła się z łatwością. Wyjęłam z niej podręcznik do angielskiego i zostawiłam w niej torbę.  Zamykając  drzwiczki kątem oka zauważyłam Adama. Nie był on sam, ale w towarzystwie dziewczyny ze szkolnej drużyny cheerleaderek. Nie byłoby to nic dziwnego, w końcu jest kapitanem drużyny futbolowej, ale ona prężyła się przed nim i wypinała dekolt na wszystkie możliwe sposoby. Adam był podrywaczem i wszyscy o tym wiedzieli, ale nie chciałam, aby Sky przekonała się o tym na własnej skórze.
                Próbowałam ją odciągnąć w drugą stronę, ale niestety ona uparła się, aby iść do źródełka. Najpopularniejszego miejsca spotkań wszystkich sportowców tej szkoły.  Zamontowana na jednej ze ścian głównego korytarza szkoły pijalnia wody skupiała prawie całą drużynę futbolową i koszykarską po każdym treningu. Obracając się w stronę hali gimnastycznej Sky dostrzegła Adama. Niestety wiedziałam, że na widok Natalie jej wyraz twarzy zmienił się. Mimo to ruszyła w ich stronę, a ja chcąc nie chcąc za nią.
                - Cześć - Sky pogodnie się przywitała.
                - Skyler hej... - Adam pocałował Sky w policzek na przywitanie, na mnie tylko kiwną głową.
                - Valerie? - widziałam, że Sky celowo przekręciła jej imię, żeby lekko zdenerwować dziewczynę  odwracając się w jej stronę.
                - Natalie - poprawiła ją cheerleaderka.
                - No tak - powiedziała Sky z lekkim lekceważeniem w głosie. Musiałam się powstrzymać, aby nie wybuchnąć śmiechem widząc minę dziewczyny.
                - O której dzisiaj kończysz? - Adam próbował zmienić temat, ponieważ czuł, że awantura wisi w powietrzu.
                - O czternastej, ale potem idziemy z dziewczynami na zakupy. A ty?
                - Dzisiaj kończymy wcześniej, ponieważ nie ma trenera Clarksona.
                - Tak...
                - Sky musimy już iść, zaraz jest dzwonek, a chce iść jeszcze do sklepiku - wiedziałam, że dłuższa konwersacja może nie mieć pozytywnego zakończenia, ponieważ Natalie chciała coś powiedzieć, a ja weszłam jej w pół słowa.
                - Dobrze, ja też musze jeszcze kupić wodę. Widzimy się później.
                Adam pocałował Sky w czoło, a my skierowałyśmy się w stronę sklepiku. Poszłyśmy bocznymi schodami. Tuż po dotarciu na trzecie piętro zadzwonił dzwonek, pomimo to zamiast do klasy poszłyśmy do sklepiku. Po małych zakupach pośpieszyłyśmy do sali, gdzie już wszyscy siedzieli na miejscach, a pani profesor sprawdzała listę obecności. Na szczęście upiekło się nam i nie doszła jeszcze do naszych nazwisk, dlatego nie miałyśmy wpisanego spóźnienia.
                Przez resztę dnia lekcje strasznie mi się dłużyły i nie miałam ochoty siedzieć już w tej szkole. Jednak teraz byłam zadowolona, że wczoraj udało mi się przełożyć zajęcia w szkole muzycznej i od razu po szkole mogła udać się z dziewczynami na podbój galerii handlowej.
                Gdy ostatnia lekcja dobiegła końca udałam się w stronę mojej szafki po torbę. Musiałam się przepychać przez spory tłum na korytarzu. Pomimo, iż szkoła jest bardzo duża, to gdy po dzwonku wszyscy opuszczą klasy robi się ciasno.
                Jednak ujrzałam coś dziwnego. Na schodach, tuż koło stołówki zauważyłam chłopaka, wyglądającego jak Stiles. Bardzo się zdziwiłam i zaczęłam iść w tym kierunku. Gdy dobiegłam do schodów niestety nie było go tam, po prostu tak, jakby się rozpłynął. Zaczęłam się zastanawiać czy nie mam już jakiś zwidów. Może powinnam iść do lekarza, tylko jakiego? Pewnie najlepiej psychiatry. Za często mam ostatnio przewidzenia i robi się to troszkę niepokojące, ale może to tylko z przemęczania?
                Nie ma co sobie dłużej zaprzątać tym głowy teraz mam ważniejsze sprawy na głowie. Przede wszystkim, czy mam już wszystko na piątkową imprezę? Dziewczyny planują się wystroić, a ja nie chciałabym od nich odstawać. W końcu raz na jakiś czas trzeba się rozerwać i zabawić w gronie przyjaciół. Była w duchu wdzięczna, że Madi chce mnie wyciągnąć na tę imprezę. Siedzenie w każdy piątkowy wieczór w domu jest już trochę nudny.
                Po lekkim rozproszeniu tłumu na korytarzu udałam się do głównego wyjścia. Widziałam, że dziewczyny siedziały już na patio, na ławce czekając na mnie.
                - Co tak długo Ave? - od razu spytała Abby, a ja chyba nie chciałam im opowiadać o moich halucynacjach.
                - Był spory tłum na korytarzu - nie skłamałam do końca, po części to była prawda. Musiałam się przepychać do wyjścia. Pomimo to wiedziałam, że Abby widzi, że coś ukrywam.
                - Dobra, nieważne idziemy do galerii - Judite jak zwykle rozładowała dziwne napięcie między nami, które zawsze powstawało nagle i gdyby nie Judite, nie zawsze kończyłoby się to dobrze.
                - Macie już plany co chcecie kupić? - Ruby jak zwykle konkretna. Ona nigdy nie chodzi do sklepu tylko po to, aby pochodzić, zawsze ma listę zakupów, aby nie krążyć bez celu. Bardzo tego nie lubi, pomimo to zawsze ją wyciągamy na wspólne wypady.
                - Ja mam zamiar rozejrzeć się za sukienką - powiedziała wesoło Sky.
                - Ja chyba musze poszukać butów do tej mojej nowej, czerwonej kreacji - powiedziała Judite.
                Galeria handlowa leżała niecałe dziesięć minut drogi od naszej szkoły. Dosyć szybko tam dotarłyśmy, po drodze bardzo dużo się śmiejąc i zwracając uwagę wszystkich ludzi na ulicy. Jednak chyba żadna z nas się tym nie przejmowała.
                Budynek galerii był to ogromny gmach z ponad setką najróżniejszych sklepów wewnątrz, w którym z łatwością można się zgubić. Gdy byłam młodsza zdarzyło mi się to raz czy dwa. Po wejściu od razu skierowałyśmy się do naszego ulubionego sklepu odzieżowego Dark Horse, w którym potrafiłyśmy spędzić niezliczone godziny. Sklep był zlokalizowany na dwóch piętrach, połączonych ze sobą ruchomymi schodami. Można było w nim znaleźć wszystko od bielizny po kurtki narciarskie w najrozmaitszych rozmiarach i kolorach.
                Po około dwóch godzinach szukania odpowiedniej sukienki dla Sky, musiałam chwilę odpocząć, ponieważ zrobiło mi się troszeczkę słabo. W tym sklepie było sporo ludzi, a co za tym idzie duży zaduch.
                - Idzie ktoś ze mną do toalety? - zapytałam z nadzieją.
                - Ja mogę iść - powiedziała Nora.
                Wyszłyśmy ze sklepu i skierowałyśmy się w stronę łazienek.
                - Poczekaj - Nora zatrzymała się koło księgarni i oglądała wystawę - możemy tu na chwilę wejść?
                - Ok, nie ma problemu - bardzo lubiłam chodzić do tej księgarni. Był bardzo duży wybór książek dla młodzieży i nie tylko. I co najważniejsze w tym sklepie była klimatyzacja w przeciwieństwie do poprzedniego.
                - Szukam nowej książki - Nora od razu skręciła w alejkę fantasy - tylko nie pamiętam tytułu.
                - Nie zapisałaś nigdzie?
                - Niestety nie...- Nora schyliła się do najniższej półki - mam ją.
                Nora zadowolona po krótkiej chwili oglądania książki z każdej strony poszła do kasy, a ja zaczęłam się jeszcze rozglądać po półkach, kiedy nagle w końcu sklepu  za jedną z nich zobaczyłam postać chłopaka. Nie wiem dlaczego, ale ruszyłam w jego kierunku. Po kilku krokach zatrzymałam się, bo nie byłam pewna tego co widzę. Była to ta sama postać, którą widziałam przy schodach w szkole. Obejrzałam się w stronę Nory stojącej w kolejce do kasy, która na szczęście nie była długa.
                Zaczęłam iść prosto, ale gdy dotarłam do ostatniej półki już go tam nie było. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie było to całkiem normalne, ale byłam przekonano, że to on. Wiedziałam, że nie mógł się po prostu rozpłynąć. Rozejrzałam się jeszcze po księgarni, ale nigdzie już go nie było.
                Były tylko dwa wyjścia z tej sytuacji. Albo on jest magikiem i najlepsza jego sztuczka jest związania ze znikaniem, albo mam coś z głową. Chciałam wierzyć, że pierwsza opcja jest prawdziwa.
                - Avery wszystko ok? - Nora mnie trochę zaskoczyła, aż podskoczyłam.
                - Tak wszystko dobrze - uśmiechnęłam się do niej, jednak wiedziałam, że Nora za dobrze mnie zna, żebym mogła przed nią coś ukryć.
                - Ave na pewno? - widziałam zatroskanie w jej oczach.
                - Może wyjdźmy na zewnątrz - na przeciwko księgarni były ławki, do których poszłyśmy.
                - To co jest? Mów.
                - Tylko błagam nie śmiej się.
                - Oj Ave przecież ja nigdy się z ciebie nie śmieję.
                - Wszędzie widzę Stilsa.
                - Ale jak to? - Nora nie do końca wiedziała o co mi chodzi.
                - Dzisiaj miałam wrażenie, że widziałam go w szkole, koło stołówki przy schodach, ale zanim tam doszłam nikogo już nie było, tak jakby się rozpłynął. Teraz było to samo.
                - Ave jesteś po prostu przemęczona i za dużo o nim myślisz.
                - A jak to coś z moją głową? Może coś po tym upadku na lodzie?
                - Spokojnie, Avery nic ci nie jest, zapewniam cię. Musisz przestać o nim myśleć dwadzieścia cztery godziny na dobę - Nora serdecznie się do mnie uśmiechnęła.
                - Może masz racje. Wszystko sobie wmówiłam. Mój mózg widzi to, co chce, żeby widział.
                - To jak idziemy do tej łazienki?
                - Tak - podniosłyśmy się i skierowałyśmy w stronę łazienki. Jednak nadal myślałam o tym dziwnym przewidzeniu w księgarni.
                Po kilku minutach dołączyłyśmy do dziewczyn w sklepie. Idąc do nich byłam zadowolona, ponieważ wiedziałam, że stoją już przy kasie i niedługo będziemy mogły iść do domu. Sky znalazła sobie przepiękną, błękitną sukienkę i białą marynarką.
                Po wspólnych zakupach do domu dojechałam autobusem około siedemnastej. Była padnięta, więc pierwsze co zrobiłam to ucięłam sobie małą drzemkę, przed tym jak zasiadłam do lekcji.
                 Krótka drzemka, niestety przerodziła się w długą sjestę. Obudziłam się dopiero około dwudziestej drugiej. Nie miałam za dużo siły, więc zrobiłam tylko najważniejsze lekcje i wzięłam gorący prysznic. Niestety przez cały czas myśląc o moich omamach.

6 komentarzy:

  1. Znalazłam niedawno Twój blog i szczerze podoba mi się bardzo. Przeczytałam wszystkie rozdziały dzisiaj jednym tchem. Masz ciekawy styl pisania, czuć tę "lekkość pióra". Zapowiada się ciekawie.
    Ah starałam się streścić swój zachwyt wszystkim w kilku zdaniach żeby nie odstraszać mnogością słów...
    Zauważyłam jeden mały szczegół. Gdy zaczynasz pisać dialog, to jest od długi, ciągły, bez opisów krótkich czynności, które bohaterowie w tym czasie mogą wykonywać i co najważniejsze, najczęściej pojawia się "powiedział/a".
    Aj zajęłam się krytyką, chociaż tak świetnie to Tobie wyszło... Nie znienawidź mnie tylko, proszę. Od dziś jestem najwierniejszą fanką i nie przeżyję tego!
    Obserwuję, pozdrawiam, życzę weny i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i na pewno zwrócę uwagę na opisy czynności przy dialogach. Już niedługo pojawi się kolejny rozdział, mam nadzieję, że również CI się spodoba. :)

      Usuń
  2. Hej zainteresował mnie twój blog, jest naprawdę świetny. Ciężko jest zwrócić moją uwagę a tobie się to udało. W związku z tym zapraszam na nowo powstałego bloga z najlepszymi opowiadaniami : ]

    http://beststoriesblogs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i na pewno zajrze na tę stronę. :)

      Usuń
  3. Przypadkiem zajrzałam na Twojego bloga i muszę przyznać ciekawa historia.
    Bardzo dojrzałe przedstawienie postaci jak i opisy, które wręcz uwielbiam.
    W ogóle dużym plusem jest również schemantyczność bloga jak i cała estetyka. Naprawdę pozostaje pod dużym wrażeniem gdyż wiem jak ciężko jest przedstawić własną historię. Zasługujesz na naprawdę szczere uznanie i podziw z mojej strony.
    A w wolnej chwili zapraszam na prolog nowego opowiadania własnego autorstwa: www.mrok-wyobraźni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i z chęcią przeczytam Twoje opowiadanie :)

      Usuń